Kolejna sobota spędzona na włóczędze i odkrywaniu ciekawych miejsc, z bogatą i niezwykła historią. A jak sama młodzież podkreśliła, takie lekcje najbardziej przemawiają do ich wyobraźni.
Jak zwykle plan poważny, grupa spora, ale jak to w życiu; a to nagle wyjazd lub inna sytuacja losowa i została nas mała grupa. Ale czy to problem? Żaden... ruszamy na rekonesans i później poprowadzimy jako przewodnicy resztę grupy. A co było tym razem?
Oczywiście młodzież do końca nie była pewna co będziemy zwiedzać, zresztą ja chyba też. Miał być spichlerz na Wyspie Szwedów, jednak wystąpiły pewne trudności, więc szybka decyzja i jedziemy tam, gdzie rzeczywiście jeszcze nikt z nas nie był. A takim miejscem był kolejny fort Twierdzy Modlin nr XI. Fort. Zewnętrznego pierścienia w linii 5 fortów i tylko jeszcze ten nie był przez nas odkryty. Dotarliśmy szybko, ale fort nie tyle otoczony fosą, co podwójną linią działek i domków plus ogrodzenia. Spotykam jednego pana działkowicza, okazuje się, że to bardzo miły emerytowany pułkownik (swój do swojego ciągnie). Wskazał drogę, wskazał miejsce na zaparkowanie i życzył udanego zwiedzania. A fort zarośnięty totalnie; na szczęście do jednego ze schronów prowadziła ścieżka, dalej kolczaste zarośla niczym zasieki z drutu. Musieliśmy wykazać się niezłym sprytem i refleksem, ale trochę tylko podrapani przeszliśmy. Podwalnie w dosyć dobrym stanie, kaponiery, poterny i chodniki podziemne długie i częściowo zalane, a przez to bardziej tajemnicze. Samo wyciągnięcie latarek sprawiło, iż młodym szerzej otworzyły się oczy, dla samej tej reakcji i oczywiście kilku innych warto było dotrzeć tu z młodzieżą. Trochę poszukiwań i odkryć, trochę opowiadań o budowie i historii, trochę zabawnych sytuacji i czas szybko mija, trzeba obierać kierunek powrotny. A ile zwiedziliśmy? Myślę, że ok. 1/3 fortu. Chodziliśmy 1,5 godz., z tego 1 godz. w samych podziemiach. Wszyscy, włącznie ze mną, zainteresowani dalszą penetracją. Na pytanie, czy chcą tu wrócić, to nie tyle usta, co miny, oczy i zdecydowane potakiwanie głową to potwierdziło, gdyż z zachwytu chyba tchu zabrakło. Wrócimy i to jak najszybciej, gdyż jak urosną liście to kaplica, nie przeciśniemy się i z orientacją będzie problem. A młodzi? Młodzi byli super!