Po ostatnich burzliwych dyskusjach na sesji burmistrz Piotr Płochocki zdecydował, że urzędnicy nie będą brali udział w kończącym sesję punkcie „Sprawy różne”. Decyzję podjął „kierując się potrzebą ochrony pracowników Urzędu przed nadużywaniem wolności wypowiedzi przez niektórych Radnych”. Wszyscy radni są tą decyzją zaskoczeni.
- Nie jest moją rolą „ustawianie” dyskusji pod kątem, co radnemu wolno, a czego nie wolno powiedzieć. Jestem tą sytuację zaskoczony - komentuje przewodniczący rady Adam Szczerba.
- Nie jest moją rolą „ustawianie” dyskusji pod kątem, co radnemu wolno, a czego nie wolno powiedzieć. Jestem tą sytuację zaskoczony - komentuje przewodniczący rady Adam Szczerba.
Od lat stałym punktem obrad sesji są „Sprawy różne”. To czas, kiedy radni, wykorzystując obecność burmistrza i urzędników, zadają pytania, zgłaszają problemy. To okazja do dyskusji, które - zdarza się - są najdłuższą częścią obrad. Ponieważ sesje są transmitowane online, daje to zainteresowanym mieszkańcom możliwość dowiedzenia się, w jakim kierunku zmierza gmina, co jest planowane i dlaczego, jakie występują problemy i jak gmina zamierza je rozwiązywać. To często czas na dyskusje nie tylko o sprawach bieżących, ale wizjach na przyszłość.
„Niestety, w ostatnim okresie wspomniany punkt obrad coraz częściej przestaje pełnić swoją pierwotną funkcję. Zamiast koncentrować się na kwestiach istotnych dla mieszkańców i nowych sprawach wymagających wyjaśnienia, pojawiają się powtarzające się insynuacje czy wręcz zarzuty wobec pracowników Urzędu, niepoparte żadnymi dowodami czy wcześniejszym zapoznaniem się z dokumentacją” - czytamy w piśmie burmistrza Piotra Płochockiego do radnych. - „Szczególnie niepokojące były ostatnie wypowiedzi jednego z Radnych, które wprost insynuowały możliwość „ustawiania” postępowań zakupowych realizowanych przez Urząd. Tego typu zarzuty w sposób drastyczny i nieuprawniony godzą w profesjonalizm całej instytucji i dobre imię jej pracowników.”
Chodzi tu o wypowiedzi radnego Waldemara Karłowicza, który podczas marcowej sesji zwrócił uwagę na krótki czas na składanie ofert w przetargu na przebudowę wyszkowskiego dworca. - Jeżeli dajemy na to 2 tygodnie, to w branży implikuje dwa tematy. Idzie w Polskę, tu absolutnie o to nie podejrzewam, ale tak to niestety w branży funkcjonuje, że przetarg jest ustawiony. Ustawianie tego typu przetargów, nie mówię absolutnie o tym przetargu, żeby to była jasność, natomiast to jest sygnał dla wykonawców, że jeżeli to jest tak krótki czas na złożenie oferty, to po prostu często któryś z wykonawców miał wcześniej dostęp do dokumentacji i mógł więcej na to poświęcić - powiedział radny.
Wypowiedź ta wzbudziła ostry sprzeciw burmistrza i jego zastępczyni. - Jeśli ktokolwiek z radnych do nas przychodzi i mówi nam o takich rzeczach w zaciszu gabinetu, kiedy możemy to przeanalizować, mówić w sposób luźniejszy, bardziej poufny, kiedy nie mówimy tego na forum, tak jak teraz, to jako burmistrz Wyszkowa rozumiem, że taki radny ma dobrą intencję. Ale jeśli taka uwaga pada na forum, w takiej formie, jak teraz, to jakkolwiek obudowana byłaby kwiecistą deklaracją, że ma się dobre intencje, to dla mnie przede wszystkim i wielu urzędników, nie jest to oznaka żadnej dobrej intencji. A dla mnie dodatkowo jest to przede wszystkim występ medialny - ocenił Piotr Płochocki.
CYZTAJ WIĘCEJ: Te medialne sugestie…
CYZTAJ WIĘCEJ: Te medialne sugestie…
Jak się okazało, zdecydował się też podjąć dalsze kroki.
„Kierując się potrzebą ochrony pracowników Urzędu przed nadużywaniem wolności wypowiedzi przez niektórych Radnych (do czego jestem zobowiązany jako ich pracodawca i przełożony), a jednocześnie opierając się na przeprowadzonej analizie przepisów i zwyczajów samorządowych, podjąłem decyzję o wstrzymaniu do odwołania udziału urzędników w części obrad Rady Miejskiej poświęconej sprawom różnym” - informuje burmistrz radnych.
Jednocześnie zaznacza, że decyzja nie narusza przepisów Ustawy o samorządzie gminnym i nie ogranicza prawa radnych do uzyskania informacji.
Te radni mogą uzyskiwać poprzez:
- kontakt telefoniczny z urzędnikiem
- spotkanie osobiste w urzędzie
- zgłaszanie pytań na piśmie w trakcie sesji, na które urząd ma udzielić odpowiedzi bez zbędnej zwłoki
- konsultacje podczas posiedzeń komisji, jeśli uprzednio zostanie zasygnalizowana potrzeba obecności konkretnych mieszkańców.
„Decyzja o wycofaniu pracowników merytorycznych z punktu obrad „sprawy różne” nie jest krokiem, do którego dążyłem w pierwszej kolejności. Jest to jednak środek zaradczy, zmierzający do ochrony urzędników przed bezzasadnymi atakami, a przede wszystkim do zachowania powagi i konstruktywnego charakteru naszych obrad.
Wierzę, że przy zaangażowaniu Przewodniczącego Rady, jak również wszystkich Radnych, uda się wypracować formułę rozmowy, w której nie zabraknie merytorycznych pytań i troski o dobro mieszkańców, a jednocześnie unikać będziemy zarzutów i sugestii godzących w czyjeś dobre imię” - kończy się pismo burmistrza.
Przyczynek czy pretekst?
Co na to Waldemar Karłowicz, którego wystąpienie zdaje się przyczynkiem do tej decyzji? - Przyczynkiem czy pretekstem? - pyta z kolei radny. - Rozmawiałem z burmistrzem i pozostaliśmy na swoich stanowiskach. Nie uważam, żebym powiedział coś złego.
Waldemar Karłowicz żadnych kroków w tej sprawie nie zamierza podejmować. Przyznaje natomiast, że liczy na jakieś posunięcie ze strony przewodniczącego rady.
Nie widzę w ogóle takiego problemu
Z kolei Adam Szczerba nie widzi pola do działania. Przyznaje, że burmistrz żadnych przepisów nie łamie, natomiast decyzją jest mocno zdziwiony. Nie była bowiem konsultowana z nim i pozostałymi radnymi. - Nikt o nic nie pytał i niczego z nami nie ustalał - podkreśla Adam Szczerba. - Z pewnością ta decyzja będzie utrudniała prowadzenie sesji.
Przed marcową sesją odbyło się natomiast spotkanie burmistrza z kierownictwem poszczególnych wydziałów, na które zaproszony został również Adam Szczerba jako przewodniczący rady. Mowa była m.in. właśnie o wystąpieniach radnych. - Ja nie rozpatruję tych wystąpień w kategoriach jakiś ataków - uważa przewodniczący rady. - Nie widzę w ogóle takiego problemu. Uważam, że powinniśmy się skupiać na merytorycznych kwestiach i chciałbym, żeby wszystkie wypowiedzi tak właśnie były traktowane. Nie jest moją rolą „ustawianie” dyskusji pod kątem, co radnemu wolno, a czego nie wolno powiedzieć. Jestem tą sytuację zaskoczony. Radni mają prawo do zadawania pytań i z pewnością będą je zadawali. Rozmowa jest naturalna i potrzebna w samorządzie. Natomiast, oczywiście, nie chciałbym, żeby jakikolwiek urzędnik poczuł się atakowany.
Adam Szczerba przez lata zasiadał w radzie miejskiej po stronie opozycji. Przez lata toczył mniej lub bardziej burzliwe dyskusje z burmistrzem Grzegorzem Nowosielskim i nikomu nie przyszło do głowy ich ograniczać, choć zdarzało się, że panowie nawzajem zarzucali sobie wystąpienia „pod publiczkę”.